Gdzie nie wstyd być Polakiem? Polak w Stanach? Ten Polaczek. Głupi Polaczek. Obiekt całej serii mało śmiesznych, ale złośliwych kawałów, coś jak u nas milicjant albo blondyn ka. Zasada politycznej poprawności chroni I\' USA Murzyn6w, Arabów i wszelkiewłaściwie mniejszości etniczne - z wyjątkiem chyba tej jednej. Istnieje w człowieku niezwalczona potrzeba wykpiwania innych; i druga-hołdowania uprzedzeniom. Można tego ludziom zabronić, ale trzeba pozostawić im wentyl, bo pękną. Takim wentylem w Ameryce są Polacy. Z nich wojno szydzić. Ich wolno lekceważyć. Co trzydziesty mieszkaniec Stanów Zjednoczonych jest pochodzenia polskiego, a jednak diaspora polska nie jest. tam zbyt wpływowa. Polskich kongresmen6w można zliczyć na palcach. Skłóceni ikoncentrujący się na drobiazgach, wyraźnie niezdolni do zorganizowanych akcji, do stworzenia skutecznego lobbiogu - Polacy znaleźli się na marginesie społecznym, a przynajmniej na marginesie społeczności białej. Gdyby opinię Amerykanina o przybyszach z Rzeczypospolitej przełożyć na język bardziej staromodny i europejski - panuje og6lny pogląd, że Polak NIE JEST DŻENTELIvIENEM. Zupełnie inną cieszyli się niegdyś Polacy reputacją we Francji, w Rosji, nawet w Anglii. Mówiono o szarmanckich, eleganckich mężczyznach, o pięknych, pełnych zarazem godności i wdzięku kobietach. Ale to były elity. Tymczasem od z g6rą stu lat do Stanów Zjednoczonych przybywają z Polski z reguły najubożsi i najgorzej wykształceni. Obserwowanie takich ludzi na ulicach, w restauracjach, w toaletach publicznychdoprowadziła Amerykanów do generalizującego wniosku, że Polacy to naród ciemny, brudny i niekulturalny. pozbawiony właściwie wszelkich zalet; może z '''Y.iątkiem religijności, tajednak z czasem przestała być w znacznej części społeczcristwa arnerykariskieqo uważana za cnotę. Rzeczjasna przyjeżdżają i in ni. Wykształceni, mówiący po angielsku mają od razu trochę łatwiej. Dyplomy trzeba wprawdzie nostryfikować, kwalifikacje czasem zdobyć nowe, a na zaufanie pracodawcy- gdy się go już ma - długo zarabiać. Ale potem, przy szczęściu, pracowitości iwytrwałości zostaje się czasem wykładowcą na prestiżowym uniwersytecie. AJbo kierownikiem pracowni w biurze projektów u potężnego Chryslera. Albo uczy się w szkole dzieci arnerykariskie - rdzennie amerykańskie +języka angie Iskiego. Amerykańska Polonia jest jednak wyjątkowa. Zupełnie innajest na przykład brytyiska. Wojenna, zdyscyplinowana, na ogól wykształcona (wzbogacona imigrantami z lat stan u wojennego), choć nie zawsze zaaklimatyzowana do korica wśród trudno dostępnych wys- piarzy. Albo Polonia francuska, naszpikowanaintelektualistami i artystami. Paryż od setek lat przyciągał emigrujących z ojczyzny lub tylko pragnących się kształcić przedstawicieli elit polskich. Stan wojenny przywiał do Francji nową falę ludzi wykształconych, dynamicznych i ambitnych, nadających ton i koloryt dzisiejszej francuskie] Polonii. Ich specyfikąjest dążenie do sukcesu i asymilacji, przy zachowaniu jednak pamięci o polskim pochodzeniu. Polonla południowoafrykańska to osobny rozdział. Podczas drugiej wojny światowej przybyło tu parę setek dzieci polskich, wyciągniętych z Rosji przez AJJdeT ..sa, Ludzie ci, dziśjuż wpodeszłym wieku, na ogół poradzili sobie w życiu, a niektórzy doszli nawet do znacznego majątku.jako biali, byli od startu uprzywilejowani. Biały przy minimum wysiłku osiągał więc dobrobyt niewyobrażalny gdzie indzie]. Podobne warunki panowałyjeszcze na początku lat 80., gdy do RPA ściągnęło kilka tysięcy Polak6w. W ciągu paru lat znaczny ich procen t doszedł do dużych pieniędzy. W RPA, inaczej niż w Stanach, polska diaspora zdobyła sobie szacunekjako grupa pracowita i zdolna; grupa ludzi sukcesu. Ceniona jest r6wnież -liczniejsza i dawniej zakorzeniona - Polonia anstralijska. Stara i nowa. Stara, złożona głównie z żołnierzy i podoficerów z ostatniej wojny (pełno tam "szczurów pustyni", weteranów m.in. spod Tobruku), dała się poznać jako generacja ludzi twardych. W pierwszych latach stworzono im warunki dość spartańskie, Polacy przetrwali jednak najcięższe lata, imponując pracowitością, poświęceniem, patriotyzmem a zarazem lojalnością wobec nmvego kraju. Nowa, w większej części solidarnościowa imigracja dała Australii wielu specjalistów, naukowców, inżynierów, nawet księży. I choć i tu wśród przybyszów z Polski nie brakuje materiału ludzkiego pośledniejszej jakości , generalnie w Australii nie wstyd być Pola- kiern. Aleksander Kropiwrrteki Ccmleman. nr 10, 1997