wszystkie szczególy dziela, ale žywym pozostajo to blogie wraženie, które ono wywarlo, jak gdybyšmy czuli na sobie czyste tchnienie jego !. twórcy. Nie tak dawno czytalem rzecz Gabriela Sarrazin Le roi de la mer'\ cos miedzy powiešcia a poematem, tre.šci juž bym nic potratil dokladnie opowiedzieé, ale mysl o tym utworze skojarzyla sie we mnie z tesknota do szerokich oceanowych przestrzeni, do ich rzežwiacych powiewów i do radosnoj energii, która one w nasze piersi niosa, poznač cheialbym autora i obcowač z nim, tak mlodzieňczo rozkochanym w nieskoňczonym blekicie nieba i we wszystkim, co tego blgkitu jest odbiciem w žyciu. Mniej wi^cej w tym samým czasie czytalem rozpraw-ke St. Przybyszcwskiego Na drogách duszy. Jedyna to ze znaczniejszych znaná mi dotad rzecz tego autora, rzecz skrešlona z talentem potežnym, ale ciežkim bylo dla mnie to uczucie natarczywie trapiacej zmory, która we mnie zostawila; sporo czasu minelo, nim nagromadzone tam mysli > i obrazy wywietrzaly mi z wyobražni. Mam teraz przed soba na polce kilka tomów powiešci tegož Przybyszewskiego, a nie mam odwagi za-brač sie^ do ich czytania, w tak wstretnej, rozpaczliwie wstr^tnej postaci okázal mi sie kierunek tego badacza „nagiej" duszy, to delirium zroba-czonej zmyslowošci, w które pogražyly sie jego žadze, jakby šlepe na blekit i sloňce, niezdolne gonič za pedzacymi tam orlami. [...] Wiec cnota, bohaterstwo, ojczýzna, wiara - slowem, doskonalošc, ! ideál morálny przede wszystkim, a dopiero potem piekrio artystyczne, jako nagroda pracy nad urzeczywistnieniem ideálu moralnego - oto haslo tych, którzy zajmuja stanowisko autora artykulu o dezynfekcji w pogladzie na stosunek sztuki do žycia: dobro plus piekno. Odwrotnie powiedzialbym, že przcciwnikom jego przyšwieca piekno artystyczne minus dobro: wszechstronna ciekawošč tkwi w istocie ich dažeň; žadza i wiedzy, zasloniwszy, gorzej nawet, zepchnawszy na pian drugi žadze dobra, zrodzila smakoszostwo, ustawicznq pogoň za nowošciq — dyle-tantyzm i dekadentyzm — bardzó zaš charakterystyczne do zrozumie-nia ich stanu wewnetrznego jest to, že sa miedzy nimi, zapewne naj- . mlodsi i najskrajniejsi, ale spotykalem takich, którzy rozkoszuj^ sie sama nazwa dekadentów, tj. upadlých, czyli zwyrodnialych, nie. rozu-miejac, že tym samým klada pietno niemocy na wlasnych czolach, biora^ robaka jako znak herbowy. Swiežszym, zdrowszym, szerszym, czystszym, a zatem i pifkniej-szym jest poglad pierwszy. Szumnie dziš glosi o sobie Mloda Polska; nie wiemy, co ona wyda, pomimo jednak niektorých niepokojacych obja-wów nie mamy dotad powodu tracič nadziei, že przemoga pierwiastki skrzydlate i že do przedstawicieli przyszlej literatury naszej nie dadza sie zastosowač slowa Krasiňskiego, iž przybrali zwodnicze postaci anio-lów, ale „zagrzežli w blocie i jak plazy poszli czolgac sie i dusic sie mulem". „Przeglqd Literacki" 1898 nr 7. Przedr. wg Programy i dyskusje lilerackie..., 164 s. 81 82,85 91,95 96. • artur górski MLODA POLSKA FEJLETON NIE POSLANÝ NA KONKURS ,,S1A)WA POLSKIEGO" ,,A gdzie wasz czyn bohaterski?" Z tym zapytaniem zwracaja sie do nas ludzie powažni i sympatyczni. To juž nie pošmieciuchy literackie, którym w poprzednim fejletonie dališmy odprawe, i juž nie ich blahé čwierkania; to m^žowie konsularni, odjqwszy wzrok od trzeciej czešci Dziadów i kart Anhellego, zatapiaja go w dusze „mlodych", szukajac w niej greckich hymnów spod Maratónu, Termopil i spod Salaminy. „Gdzie miedzy wami dusze i piešni Kordianów, Anhellich, Konradów. gdzie ogieň šwi^ty apostolów šwiatla i wolnošci?" A zaraz potem lámanie šwiec woskowych o posadzke i niskim basfm wygloszone: Anathema!^ Potrzeba, byšmy wpierw mogli sie bronič. Ale ty, co czytasz te slowa, odpowiedz mi poprzednio na to, o co sie obecnie zapytam. Czyš ty kiedy zawyl z bolu, czytelniku-filistrze? Zawyl tak, jak psy wyja? Czy ty wiesz w ogóle, co to ból? — Wyrywali ci zeby - powia-dasz. A nie wyrywali ci nic z duszy? Tak brutalnie, po prostu, jak sie wyrywa z ziemi mlode drzewka i wyrzuca za múr. Nie? To szkoda. Nie wszystko možesz czytač i rozumieč; nie ze wszystkim zgodzisz sie ze mnq. No to može chodzileš krajem przepasci, od ktorých w glowie sie maci? Kamienie obsuwajq sie pod stopa i leca w otchlaň prostopadla, z boku šciana granitowa odtraca Cie ku przepasci - idziesz naprzód zimný z zacišnietymi zebami... — A znasz ty može uczucie zemsty, co laknie krwi calych národ ów i wzywa cale wieki przed swój sad — a jednak w calej mocy swojej jednego lišcia z drzewa str^cic nie zdola? I to uczucie zwatpienia, co sie chwieje jak dziecko na gzymsie košciola, i strach, co chwyta za piersi jak zbój w starým lesie. — A czy ty, czytajac jak^ ksiažk§, nie zaslaniales sobie oczu i nie rzucaleš ksiažka o ziemi§ i czy ta ksiažkq nie byla História Polskil... Bo ježeliš nie jest jak morze przeciwnymi wichrami szarpane, wów-czas nie pojmiesz, dlaczego dusza mlodych niespokojna jest i burzy sie — i dlaczego po niej nie ježdžq parowce z beczkami šledzi, lecz, o zgrozo, medúzy glebin wychylajq sie na powierzchnie. Bo ješliš nie przeprawil sie nigdy na drugi brzeg rzeki czasu, poza trzecia czešč Dziadów i rok 63, ješliš przed 25 rokiem žycia nie przebyl wszystk ch chorob swego czasu i swego národu i ješli codzienna tresura „r;. cji stanu", „logiki žycia" i tych wszystkich okrutnych lamaňców, pr-ez jakie przechodzič dziš musi dusza mlodego Poláka -— ješli te brute'ne 165 dlonie fátum nie przetworzyly ci duszy — wówczas trudno, abyšmy mogli sie poi'ozumieč. Zapytujecie, gdzie jest nasz „czyn bohaterski"? I jakimže pravvem stawiacie nam to pýtanie? I któž to pyta nas o to? Czy to nic przedsta-wiciele tego spoleczeňstwa, co wydalo Tekq Staňczyka i teorie trójlojal-nošci? Czy to nie ci, co patrzyli obojetnie na to, jak nas wychowywano w szkolach bez žadnego patriotyzmu?! nawet bez poczucia odrebnošci narodowej? Historii powszechnej uczylišmy sie z niemieckich (tluma-czonych) podreczników, przejetych duchem i šwiatopogla^dem germaň-skim,_ dzieje ojczyste traktowane byly per non est2, a wszelkie demon-stracje mielišmy jak najsurowiej wzbronione. A ješli tlumione uczucie, nie mogac otwarcie sie objawiaé, przybralo forme tajných stowarzy-szeň, które obejmowaly nawet mlodziež uniwersyteckg, i, tracac wszelki ostry, konspiracyjny charakter, byly jednak dobra przejšciowa szkola charaktcrów — to nasi poise y prokura torzy paňstwa i nasze polskie sady karnc zalatwily sie z nimi z tak pošpieszna. gorliwošcia, trapiqc mlodziež rewizjami, aresztem šledezym, wyrokami kárnymi, wydala-niem z granic paňstwa i nierzadko zwichnieciem calej dalszej normálnej kariéry, že odtad pojecie wyst^pnošci, jakie do tych naiwnych objawów uezuč przyczepiono, przenioslo sie w umyslach mlodziežy na same uezu-cia patriotyezne i poezelo laczyč w sposób fatálny dla rozwoju mlodych charakterów. Kiedy zas ta sama, pod wplywem nieszczešč narodowych wezešnie spowažniala mlodziež, wlašnie idac za glosem najszczerszego patriotyzmu i mysli o niepodleglošci, zwrócila sie do polskiego robotníka i chío-pa, jako do jedynego dziš žródla najpotežniejszej energii spoleeznej — jakžešcie Wy przyjeli tych „zapaleňców", czym odpowiedzielišcie na ich ,,czyn bohaterski", na ich idee pošwiecenia i ducha wielkiej poezji, entu-zjazmy? Czym? Czy sympatyezna., chočby zreszta. surowa. krytyka? Czy zužytkowa-niem tych sil w sposób produktywny? Wcale nie. Jedyna. forma, waszej odpowiedzi byly sady karne, obelgi i sžykany. Niechže zatem ci wszyscy, co w jakikolwiek sposób do powyžszego dziela destrukeji morálnej reki przyložyli, uderza sie w piersi w poezuciu ciežkiej winy, jakiej sie dopušcili wobec dorastajacego pokolenia, i niech pojma. i zapamietaja. to jedno, že odebrač mlodemu Polakowi to gorace i chočby nierozwažne uczucie patriotyzmu, a wzbudzič w nim pewien sceptycyzm i chlodna. obojetnošč na nasze sprawy publiezne, znaezy to zagubič jedna, dusze, oslabič jeden charakter i stworzyč material na przyszlego karierowicza albo dekadenta. Na miejsce dawnego prostego i energieznego uezucia powstal patrio-tyzm rozsadny, etnografiezny, lojálny, platný ratami i rozložony na nieskoňczenie dlugi przeciqg ezasu, slowem, patriotyzm obludy, polowi-cznošč morálna w sumieniu polityeznym spoleczeňstwa, która jak kaž- dá polowicznošč oslabia energie, narodowa. i pociaga za soba demoraliza-cj